wtorek, 8 marca 2016

Dzień Kobiet

Ostatnio jakiś sezon na święta. A przy okazji też na cuda, czyli na aktualki. Szczerze mówiąc, nie pamiętam czasów, kiedy ostatnio wychodziły tak często. Ale pewnie nie powinnam tego pisać, bo to możżeźle o nas świadczyć. Z drugiej strony można zaobserwować nasz wspaniały progres i reaktywację. Tak. 
Na pewno wszyscy wiedzą jakie mamy dzisiaj święto. Święto tulipanów, czekolady i wylanych w poduszkę łez smutnych grubasków, które nie dostały kwiatków. Tak jak ja. Łączmy się w bólu i kąpmy się w winie. Albo krwi wrogów. Czy kto w czym lubi. 
Chyba znowu powinnam składać życzenia, a jak już wiemy, nie jestem w tym najlepsza. Życzyłabym wszystkiego, czego tylko chcecie, drogie panie, ale wszystkie dobrze zdajemy sobie sprawę z tego, że same nie wiemy czego chcemy. Chciałabym też życzyć dużo alkoholu i seksu, ale obawiam się, że część czytelników być może nie dobiła jeszcze osiemnastki, więc trochę nie wypada. Szczególnie, jeśli czytają to jakieś dziesięciolatki. W takim razie chyba muszę ograniczyć się do:
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO
(powyższe właściwie się w tym zawiera, a brzmi już jakoś bardziej uniwersalnie).
Życzę także, żebyście nigdy nie trafili na taką książkę, jaką teraz czytam. Nie podam tytułu, bo nie chcę robić reklamy autorce. Ale to self-publishing. Wystrzegajcie się self-publishing.
Miałam pisać dalej, ale zadzwoniła do mnie matka chwaląc się, co dostała na Dzień Kobiet, jednocześnie wyśmiewając mnie, że ja skończyłam bez prezentów. Sama sobie zrobiłam prezent, otwierając wino. Niestety nie mam kieliszków i muszę pić je w szklance od Pepsi. 
No dobra, przechodzimy do rozdziałów. Jest to aktualka szczególna, aktualka wybitna i najwspanialsza, ponieważ jest Love so Life. Tak mi kazała napisać Himawi, więc to robię. Poza tym także kilka innych rozdziałów, w tym kolejny, po Love so Life, joint z Sukoshi Kurushimi. Dziękujemy im bardzo, że jeszcze jakoś z nami wytrzymują i chcą współpracować. To wiele dla nas znaczy. Szczególnie typesetting do LsL. W aktualce również Kimi ni Koishitei desu ka, które pozostaje nadgonione do tłumaczenia angielskiego.
Ale jesteśmy dobrzy.
Chyba następną aktualkę powinna znów pisać Eli, bo jeszcze trochę moich i ktokolwiek przestanie tu wchodzić.

Akagami no Shirayukihime

Hatenkou Yuugi

Kimi ni Koishitei desu ka.

Love so Life

Shitsuji-sama no Okiniiri

Yoshiwara Hana Oboro

Ivorena

3 komentarze:

  1. To ja dziękuję, że zgodziliście się podzielić współpracą nad tak wspaniałym projektem jak Love so Life.
    Ludzie nie wybudzili się jeszcze z zimowego snu, dlatego jeszcze nie komentują. ^^ Mnie się podoba Twoja aktualka. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za akualkę i za życzenia :) Spodobał mi się też obrazek do aktualki. Nie mogę się napatrzeć :) Chętnie ustawiłabym go sobie jako tapetę :P

    OdpowiedzUsuń
  3. licznie dziękuje za rozdziałki!

    OdpowiedzUsuń