wtorek, 27 czerwca 2017

Aoki Umi 2.0

Jeśli ktoś zastanawia się, jak zmusić Azbe i Ivo, żeby pierdolnęły wszystko i rzuciły się na mangę, odpowiedź jest bardzo prosta. Wystarczy podsunąć im informację, że po angielsku wyszła jakaś manga Ayumury Yuki. Gwarantuję skuteczność. O tym, że takowa wyszła dowiedziałyśmy się wczoraj pod wieczór. Zgadnijcie teraz, z jakiej okazji mamy dzisiaj aktualkę?
Swoją drogą jest to dla nas tak samo zaskoczenie jak i dla was. Druga aktualka w miesiącu! Same ledwie pozbierałyśmy się po takim szoku, a co dopiero zrobi Eli, która nawet nie wie, że grupa ma nowy projekt. Well, teraz się dowie.
Co tam u was słychać, zapytacie. Czyżbyście miały nagle więcej czasu, że ruszyłyście dupy i rzuciłyście nam cokolwiek? Cóż, tak i nie. U Azbe chyba nic nowego, poza tym, że ogląda teraz chińskie dramy zamiast koreańskich, za to u mnie zmieniła się jedna bardzo istotna sprawa. Rzuciłam robotę. Drugiego dnia z samego rana siedziałam już w nowej, ale tutaj właśnie pojawia się istotny szczegół. Siedziałam. I właściwie nic poza tym. Oglądałam widoczki z okna samochodu i łapałam po drodze pokemony. Dzisiaj było już mniej kolorowo, bo parę razy musiałam wylecieć z paczką i nawet wsiąść na chwilę za kierownicę samochodu (skąd zostałam po kilku minutach usunięta, w obawie o zdrowie i życie wszystkich w zasięgu wzroku). Ale generalnie polecam, czuję się chwilowo jak maskotka drużyny, którą się przerzuca z auta do auta, żeby cała załoga mogła ją poznać. A potem dopiero zamknie się ją w biurze i każe wpisywać cyferki do kompa. W sumie po to się tam zatrudniłam, ale w aucie też jest mi całkiem wygodnie. Póki nie każą mi prowadzić jakiegoś dostawczego monstrum, które ma tylko lusterka boczne i nie mam pojęcia co się dzieje bezpośrednio za mną. Ugh.
Zanim znalazłam tę robotę aplikowałam też na staż w wydawnictwie. Jakiś miesiąc temu. Nie odpisywali, nie dzwonili, gołąb pocztowy też nie zastukał do mojego okna. W wiadomości na fejsie poinformowali mnie, że kontaktują się z wybranymi osobami. Odebrałam to jako sygnał, że nie zaliczam się w poczet wybrańców, dlatego zaprzyjaźniłam się z ogłoszeniami na gumtree. Zadzwonili dzisiaj.
No cóż, w ich biurze pewnie nie ma mapy San Escobar.
Wracając do wolnego czasu, z tym trochę gorzej, bo nadal wisi mi nad głową niedokończony licencjat. Miałam kończyć go w tym tygodniu, ale na moją drogę los ciągle rzuca kłody. Wczoraj nowa manga, dzisiaj domówka ze starymi znajomymi. Plan jest taki, aby skończyć to jutro, ale jak tam dalej pójdzie to jeszcze z własnej i nieprzymuszonej woli napisze do mnie ktoś, z kim bardzo chętnie bym się umówiła i wszystko szlag trafi. W sumie to na to nie liczę, ale skoro pojawiła się opcja spotkania ludzi, z którymi studiowałam ponad trzy lata temu i od tej pory kontakt z nimi miałam praktycznie zerowy, zaczynam wierzyć, że świat bardzo nie chce, żebym zdobyła wyższe wykształcenie i zrobi wszystko, żeby mi się to nie udało.
Teraz jeszcze słowo od Azbe, która ostatnio zajęła się ogarnianiem grupy (za co jej wszyscy jesteśmy dozgonnie wdzięczni) i ma dla was ogłoszenia parafialne:
<tutaj miał być tekst Azbe o tym, jak bardzo cieszymy się z każdej osoby, która dołącza w nasze szeregi, ale pochłonęła ją wizja artystyczna, polegająca na stworzeniu kolażu łączącego jej znajomą z gołębiami z Hatoful Boyfriend, więc na oficjalne powitanie wszyscy nowi prawdopodobnie jeszcze będą musieli poczekać. To nie znaczy, że kochamy ich mniej>
No a teraz przechodzimy do tego, po co wszyscy przyszli. Chociaż po liczbie komentarzy ostatnio zaczęłam wierzyć, że moje wypociny nie spotykają się z ogólną pogardą, a nawet potrafią ludzi ucieszyć. W jakimś stopniu. Nie tylko jako preludium do rozdziałów. Wdzięczna jestem bardzo wszystkim tym, którzy się u nas udzielają i wyprowadzają Eli z błędu, że "przecież tego i tak nikt nie czyta". Luv ya.
Okej, bo zagubiłam się we własnym strumieniu świadomości. Wszyscy już wiedzą, że podjęłyśmy się nowego projektu, więc chyba wypadałoby go przedstawić. Otóż jako wierne fanki Radzia i jego dzidy oraz Matsuriki i cycków na wodę, Azbe i ja zdecydowałyśmy się tłumaczyć wszystkie mangi tej autorki. Wszyściutkie. Dlatego nawet nie sprawdzałyśmy o czym ta manga jest, wystarczyło nam nazwisko autorki. No i to, że postaci wyglądają właściwie tak samo jak w Aoki Umi. I główna bohaterka jest ofiarą. No i w sumie na tym stanęło, bo po zrobieniu tego rozdziału nadal nie bardzo ogarniamy, co się w tej mandze dzieje. A próbowałyśmy.
Żeby równowaga w przyrodzie została zachowana, prawie kończymy jeden projekt. Prawie, bo zostało jeszcze kilka dodatków. Także możecie już pomału żegnać się z Kimi ni Koishitei desu ka. Tak żeby potem nie było płaczu, że oniejużkoniecjakjamaterazżyć.
O, jeden projekt kończymy całkowicie! Mamy dzisiaj dla was oneshota, który nie dość, że jest sam w sobie całością, to jeszcze definitywnie zamyka cały zbiór, który z większym czy mniejszym zaangażowaniem dłubałyśmy.
Do tego dorzucamy jeszcze Kyou, Koi wo Hajimemasu, gdzie Kyouta nie może się nadziwić, że jego dziewczyna ma czasem ludzkie odruchy oraz Toshokan Sensou, gdzie tradycyjnie bibliotekarze biegają ze spluwami (?!).
No to linki, bo mnie już chyba za bardzo ponosi flow.

sobota, 3 czerwca 2017

Dzień Dziecka

W nawiązaniu do daty chciałam nazwać aktualkę "Dzień Opóźnionego Dziecka", ale uznałam, że mogłoby to zostać źle odebrane, więc sobie darowałam. Ale i tak dobrze wiemy, że w mojej głowie ta aktualka właśnie tak się nazywa.
Dlaczego w ogóle aktualkę piszę ja? Ot, taki gest dobrej woli. Dodanie rozdziałów chodziło już za nami od jakiegoś czasu, ale ja nie miałam za bardzo czasu na robienie qc, o czym zaraz, a Azbe i Eli przerzucały się tylko odpowiedzialnością za skrobnięcie czegoś do naszej rzeszy fanów. Wyszło na to, że kolej Azbe, która nigdy nie jest z tego powodu bardzo szczęśliwa, a szczególnie, kiedy jej się o tym co rusz przypomina. Przy okazji padło stwierdzenie, że przecież i tak nikt tego nie czyta, co Azbe i mnie ubodło do żywego. Jak to, nikt nie czyta o naszych przeżyciach i głębokich przemyśleniach, którymi się z wami dzielimy? To nie do wiary. Dlatego proszę o jakiś odzew w komentarzach, musimy wyprowadzić Eli z błędu. Może i senchowe aktualki kiedyś nie były bardzo porywające. Ale to przeszłość. Zanim do władzy dorwało się Nikushimi. To nie tajemnica, że tamta grupa nie miała fanów mang. Miała tylko fanów aktualek.
Teraz może postaram się usprawiedliwić nas, dlaczego tak długo nie wrzuciłyśmy ani rozdziału. Cóż, plany były jak zwykle wspaniałe. Ale jako że poza mną nikt w tej grupie nie robi qc, to rozdziały musiały poczekać aż skończę pisać część licencjatu/wrócę do domu z pracy/z uczelni/ wytrzeźwieję. W związku z tym, że wszystkie przeciwności losu lubiły się zapętlać, do rozdziałów siadłam najpierw na po Pyrkonie (kiedy to udało mi się poprawić jeden), jakieś dwa tygodnie później (o czym niemal natychmiast zapomniałam) i dzisiaj rano. W efekcie jestem do tyłu z licencjatem, ale przynajmniej udało mi się naszykować względnie ogarniętą ilość rozdziałów.
Chciałabym obiecać, że w najbliższym czasie jeszcze coś się pokaże, ale nie mogę tego zrobić ze względu na wspaniałą pogodę oraz zbliżającą się wielkimi krokami ostatnią sesję na licencjacie, w trakcie której muszę zaliczyć wykład, na którym ani razu nie byłam oraz inny, na którym z wielką gorliwością pisałam pracę licencjacką, ewentualnie wzbogacałam się intelektualnie, rozwiązując krzyżówki. Ze względu zaś na piękną pogodę, sporą część życia spędzam teraz na balkonie, przesiadując na kradzionym spod bloku pufie. Nasz okrągły przyjaciel gości u nas od niedawna. Mniej więcej od tygodnia, kiedy to zauważyliśmy, że ktoś robiąc remont nie zatroszczył się o natychmiastowe wywiezienie wyrzuconych mebli, tylko zostawił je na pastwę losu pod garażami. Jako że zarówno ja, jak i mój współlokator, nie możemy obojętnie patrzeć na czyjąś krzywdę, postanowiliśmy zaopiekować się tym, czym możemy. I w ten sposób, pod osłoną nocy przetoczyliśmy wielkiego, pomarańczowego pufa do windy, by następnie przeturlać go na balkon. Mój drugi współlokator ma nas teraz za chorych pojebów, ale cóż tam. Niewielu wybitnych ludzi zostało docenionych za życia.
No dobra, skończę się już publicznie kompromitować i dam wam to, na co czekacie najbardziej. W sumie aktualka wyszła całkiem niezła. Udało nam się ukończyć jeden przywleczony z Nikushimi projekt, czyli Hayabusa - Sanada Dengekichou. Smutno jest nam się żegnać z Sasuke i Yukimurą, ale nie oszukujmy się, type tego to była katorga. Ale czego się nie robi dla bishów. Poza tym Akagami no Shirayukihime, Oresama Teacher i Shiawase Kissa Sanchoume. Jednocześnie ogłoszenie parafialne: na Oresamę może przyjść wam teraz czekać dłużej niż zwykle. Powód? Angielska grupa tłumaczyła tę mangę na zasadzie -> wpisz kanji w Google Translate -> skopiuj tłumaczenie-> wklej. Potwierdzone info, Azbe robiła eksperyment. Teraz kolejne tomy uzależnione są od stanu naszych finansów, który zawsze jest marny.